Budżet domowy, czyli gdzie znikają pieniądze?

by - piątek, lutego 23, 2018

Budżet domowy, czyli sprawdź, gdzie znikają pieniądze...

Kiedy masz wrażenie, że pieniądze przeciekają przez palce, może warto spróbować określić swój budżet domowy, a następnie zidentyfikować  finansowego wampira, który wysysa z twojego domowego budżetu pieniądze. Zacznij od prostej, ale bardzo skutecznej metody codziennego spisywania wszystkich swoich wydatków przez cały miesiąc, a najlepiej dwa.  Nie potrzebujesz do tego niczego niezwykłego, wystarczy zwykły zeszyt, w który zrobisz tabelkę z kilkoma rubrykami.  Rubryki to kategorie twoich zakupów, np. żywność, apteka, chemia, dojazdy, czynsz +media, kultura, kredyty, inne...

 budżet domowy, czyli gdzie znikają pieniądze

Jak określić swój budżet domowy?

Zaczynamy - najpierw zanotuj  wszystkie swoje dochody (pensje, zasiłki, renty itp.). Potem wypisz  opłaty stałe typu czynsz, prąd, telefon, TV, internet, rata kredytu itd... Rachunki za media i czynsz są w pewien sposób przewidywalne, chyba że akurat mamy jakąś podwyżkę...

 

Żywność...

Przechodzimy do kolejnej rubryki - prawdopodobnie będzie ona największa w twojej tabeli wydatków po mediach. Oczywiście jest to rubryka z żywnością. Notuj zakupy żywnościowe - wszystkie, co do jednego. Owoce, warzywa, nabiał, hamburgery, lody i co tylko kupisz do jedzenia. Zapisuj, choćby skrótami, co to było i ile kosztowało. Jeśli nie masz paragonu, wpisz orientacyjną kwotę, ale staraj się jej nie zaniżać. Takie drobiazgowe notowanie może wydawać się  nieco uciążliwe, ale bardzo skutecznie zidentyfikuje źródło 'wycieku' pieniędzy z domowego budżetu...
Postępuj tak z każdą rubryką, jaką zapisałaś w swojej tabeli wydatków. Nie pomijaj niczego! Skrupulatnie zapisuj wydawane pieniądze, a pod koniec miesiąca znajdź chwilę na podliczenia w tabelce.

 

Analiza budżetu domowego

Teraz przeanalizuj swoje wydatki.
I jak? Już wiesz, na co najwięcej wydajesz pieniędzy?
Pierwszą grupą będą opłaty związane z utrzymaniem domu lub mieszkania (rachunki, czynsz i in.). Drugą grupą będzie prawdopodobnie żywność  i tutaj od razu mały praktyczny test. Zajrzyj do lodówki. Sprawdź, czy przypadkiem nie masz przeterminowanych jogurtów, zwiędłych warzyw, dżemu z warstewką pleśni lub jajek sprzed dwóch miesięcy ;) Jeśli odkryłaś coś w tym stylu w swojej lodówce, to znak, że  kupujesz za dużo żywności pod wpływem impulsu i łatwo ulegasz sklepowym pokusom... Przygotowana wcześniej lista produktów  powinna przynajmniej w części wyeliminować przypadkowe zakupy.
Następną rubryką sporych rozmiarów są kosmetyki i środki czystości. Tutaj bardzo częstym błędem, jaki popełniamy szczególnie pod wpływem reklam, jest zakup zbyt wielu  kosmetyków. Kupujemy kolejne specyfiki z nadzieją na cud kosmetyczny, otwieramy je, używamy mniej lub bardziej systematycznie. Część zdąży się przeterminować, zanim dotrzemy do końca tuby czy pojemnika, a my już rozglądamy się za następnym produktem, który zniweluje cellulitis, wygładzi zmarszczki, zagęści włosy i jeszcze nas odchudzi...przede wszystkim z pieniędzy...Większość z nas ulega magii reklam i bezkrytycznie kupuje wszelkie nowinki kosmetyczne. Jeśli masz kilka olejków, balsamów i kremów do pielęgnacji ciała, może warto się przemyśleć swoje zakupy z tej kategorii...
 U mnie rubryką całkiem pokaźną były przedmioty zebrane w kategorii INNE. Zapisywałam tu czasopisma, nitki, niteczki, kredki, książki, kino itd... Właściwie wszystko, co wiązało się z naszymi zainteresowaniami i przyjemnościami. Muszę przyznać, że w przypadku mojej rodziny ta rubryka okazała się takim cichym 'wysysaczem' pieniędzy, którego należało nieco ujarzmić ;)

 

 Podsumowanie

Uważnie przyjrzyj się własnym wydatkom. Zidentyfikuj zbędne produkty lub usługi, które zakupiłaś w tym miesiącu. Przemyśl, co niekorzystnie wpływa na twój budżet domowy i staraj się to wyeliminować. O praktycznych sposobach eliminowania zbędnych wydatków w kolejnym wpisie z tego cyklu.

Następny wpis będzie o frywolitce, wiośnie i 'pękniętych' czółenkach....

Pozdrawiam,
Anetta

You May Also Like

13 comments

  1. Anetko świetny wpis. Ja swojego czasu każdy paragon przynosiłam z domu i wszystko spisywałam, co kupione, za ile, ile sztuk itd. Okazało się że wiadomo czynsz, rata kredytu, media pochłaniają dużo kasy ale jak zobaczyłam ile wydajemy także na żywność to za głowę się złapałam. Zbierałam te paragony ok 4 mies, jeśli ktoś z domowników nie przyniósł ze sklepu to żeby nie zapomnieć szybko pisałam co było kupione i końcową sumę jaką zapłacił. Oczywiście moje hobby było podliczone również i po tych obliczeniach już mniej kupuję-bo serwetek mam dwa pudła a kuszą kolejne jednak sobie odmawiam bo tych co mam to ojjjj na długo mi wystarczy. A i hafty staram się teraz takie dobierac aby i nitki wykorzystać a nie kolejne kupować. Zaszalałam dziś na scrapki komunijne i papiery i stwierdzam że do lata nic nie kupuję.
    A tv wyłączyłam, korzystam z naziemnej bo i tak mało czasu na oglądanie-zawsze parę zł w kieszeni, telefony w jednym pakiecie również taniej wychodzą. Ech rozpisałam się haha.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to dopiero spisy. Hihi. Jakoś nie spisuje. Co miesiąc u nas to samo:-) czasami wiadomo zachciewajki w sklepie ale jedzenie to faktycznie u nas przejadamy a teraz aktualnie remont pochlania nasze zaskorniaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do pieniędzy mam stosunek ambiwalentny, jak są to są, jak nie ma to nie ma, więc kiedy trzeba oszczędzam a kiedy nie trzeba... też oszczędzam, ale trochę mniej;-) i robię to raczej bardzo intuicyjnie, na księgową domową zdecydowanie się nie nadaję. Czekam na Twoją frywolitkę i na wiosnę, bo pęknięte czółenka mam i właśnie wczoraj musiałam nadszarpnąć domowy budżet i zamówić nowe:-) Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno jest to świetny sposób na zrozumienie i planowanie budżetu, kiedys nawet to robiłam biorąc udział w jakimś programie. Teraz już bym się tego nie podjęła, szkoda mi czasu na zapisywanie, a i bez tego wiem na co najwięcej tracę - na zakupy robótkowe, opał, opłaty:(
    Pozdrawiam Anetko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie tak robiłam jak piszesz bo chciałam wyodrębnić wydatki na samo jedzenie .Bardzo się zdziwiłam przy podsumowaniu miesiąca.Nie przypuszczałam że przejadamy dwoje takie pieniądze a przecież odżywiamy się raczej przeciętnie bez szaleństw.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie mam cierpliwości do takich rachunków. Gdy konto robi się puste zaciskam pasa i kupuję tylko, to co nie niezbędne i korzystam z zapasów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację-tylko trzeba mieć bardzo silną wolę:)))Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. swego czasu prowadziłam taki zeszyt z wszystkimi dochodami i wydatkami. Wiem, że mi pomagał w odpowiednim patrzeniu na 'świat'. Pozdrawiam cieplutko, a wpis ciekawy i do przemyślenia:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedzenie. Po prostu kwota nie do przeskoczenia. Zakupy robi mąż w soboty. Ponieważ są to mniej więcej te same produkty, to z przerażeniem oglądamy coraz to większe kwoty...
    pozdrawiam
    A tak pieknego notesu to chyba jednak szkoda na takie zapiski :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry pomysł na budżet bo czasami jest to nie do ogarnięcia;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Excellent idea to identify and plug loopholes !!
    There was a time when I had separate labelled envelopes for each expense group/category. I allocated some money in each, based on estimated expense. At the end of the month, if there was any left over in the envelopes, it was stuffed in another which we would use for sultry household buys.
    It worked so well, that even my husband started doing it with his expenses - keeping it in different slots in an old wallet ;-P

    OdpowiedzUsuń
  12. o to ja dziwna jestem bo u mnie w lodówce wiecznie światełko :P za to na farby, płótna i inne plastyczne rzeczy wydaje zdecydowanie najwięcej :) choć i tu wprowadzam zdrowy rozsądek... nie kupuję ---> robię np masę solną zamiast kolejnej ciastoliny, która niedomknięta za chwilę się zeschnie - 4latkę ciężko upilnować ...

    OdpowiedzUsuń
  13. wychodzi na to że to ja mało zaglądam do Ciebie;)
    Anetko wszystko fanie opisałaś i masz absolutną racje, ale te małe inne przyjemności poprawiają nam humor i przez to mniej trzeba zapłacić w aptece;D i są równie ważne jak żywność - próbuję ograniczyć, ale wiesz sama jak to jest
    Pozdrawiam serdecznie i spróbuję w/g tego pomysłu, zobaczymy czy coś zaoszczędzę:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie:)