• Home
  • O mnie
  • Kurs frywolitki

Jamiolowo blog

 Czterolistna koniczyna tradycyjnie uznawana jest za symbol szczęścia. Znalezienie jej jest stosunkowo rzadkie, więc ci, którzy ją znajdą faktycznie mogą uważać się za szczęśliwców lub wybrańców losu. Kiedyś udało mi się znaleźć nawet ze 3 sztuki, ale w moim życiu nic się nie zmieniło. Nie ozdrowiałam cudownie, nie spadł na mnie deszcz pieniędzy ani nie pojawiły się jakieś niezwykłe szanse na sukces, więc jest jak jest i nie narzekam ;)
Od kiedy mam swój ogródeczek z trawniczkiem ( celowo używam zdrobnień, bo i ogródek i trawnik są mikroskopijnych rozmiarów), koniczynę postrzegam jako "wroga" nr 2 na moim trawniku. O pierwszym ślicznym chwaście pisałam w poście Mniszek- zmora trawnika...

Dzisiaj czas na koniczynę - drugą zmorę trawnika...



Realizm koniczyny

Zrobienie koniczyny zajęło mi trochę czasu, bo wyszydełkowanie kilkudziesięciu "płatków" kwiatka koniczyny, mimo iż jest proste, zajmuje trochę czasu. Liście - tak jak występują w naturze - zrobiłam trójlistkowe, a tylko jeden czterolistkowy, żeby był "na szczęście". Kwiatki mają w środku lekko zielone przebarwienie -jak to bywa u prawdziwych roślin. Zamiast korzeni zrobiłam długą łodygę, która w realu płoży się na ziemi i ma małe korzonki chyba chwytne, ale nie jestem botanikiem, więc nie wiem, jak to się fachowo nazywa. 
Z ogródka przyniosłam sobie takie poglądowe listeczki na długiej łodydze, żeby za bardzo nie popłynąć w jakąś bajkową wersję koniczyny. 

Odcienie zieleni mogły być ciemniejsze, ale robię z takich nitek, jakie mam, więc jest jak jest... W Japonii część artystek tworzących takie miniaturowe rośliny farbuje je akwarelami. Próbowałam to zrobić. Owszem bawełniana nitka ładnie przyjmuje kolor, jednak mimo użycia fiksatywy do utrwalania farby może ona rozmazywać się lub wręcz zmywać pod wpływem wody... A nie o to chodzi.


Cała ozdoba ma ok. 6 cm szerokości i niecałe 4 cm wysokości. Z tyłu można umocować zapinkę i mamy broszkę gotową. Nici to 20 (zieleń) i 50 (jasna zieleń i śmietanka). Szydełka 0,45 i 0,5.



Koniczyna wędruje na zabawę u Reni - Coś prostego. Może nie jest to takie proste, ale małe i ładne :)


Koniczyna wędruje również na zabawę w Misiowym zakątku - Kreatywny alfabet kwiatowy




Anetta (Jamiolowo)



Share
Tweet
Pin
24 comments
 Mniszek lekarski lub mlecz pospolity - dla jednych lecznicze ziele, dla drugich kwiatek na wianki, a dla jeszcze innych zmora trawnika. A... zapomniałam  - może być jeszcze przysmak mojego żółwia:)

 Ostatnio sporo frywolitkowałam, ale czasami szukam odskoczni od czółenek. Kiedyś były to karteczki, czasami albumy, dekupażyki, druty, a gdzieś na końcu tych moich zainteresowań plasowało się szydełko. 


Problemy z szydełkiem

Bardzo długo nie potrafiłam opanować trudnej sztuki szydełkowania. Zawsze wychodziło mi coś innego niż planowałam. Zamiast berecików dla lalek powstawały falbaniaste bolerka, zamiast spodenek pokraczne kubraczki... Nigdy nie wyszło mi to, co miało wyjść. Owszem, teorię znałam , ale z praktyką było dużo gorzej. Jednak z biegiem czasu odkryłam szydełkowe serwety i dla nich opanowałam sztukę machania szydełkiem. W ostatnich latach zrobiłam kilka chust, ale serwet już nie robię... Czasami poczyniłam jakiegoś zwierzaczka, a ostatnio zafascynowały mnie kwiaty i rośliny wykonywane z cienkich nici na cienkich szydełkach.


Szydełkowe mniszki/mlecze


 Pokazywałam swoje kwiatki już wcześniej, jednak cały czas coś tam robię. Nie ukrywam, że nie bardzo podobają mi się szydełkowe róże, dlatego sięgam po inne - nieco mniej majestatyczne kwiatki. Wczoraj zrobiłam takie urodziwe mleczyki z korzeniami :)  Niby nic, a cieszy.
Nitki nr 20 i 50, szydełka 0,45 i 0,5.


W Japonii takie detale są modne, używa się ich m.in. jako broszki, ozdoby do klamr do włosów, breloki do torebek itp. Nie ukrywam, że mnie też zainspirowały te japońskie kwiatki - prawie takie same jak u nas;)

Miłego weekendu:)
Anetta (Jamiolowo)



Share
Tweet
Pin
30 comments
 W ubiegłym roku przeżywałam fascynację tzw. microcrochet, czyli  szydełkową drobnicą z cienkich nitek. Powstały wtedy różne kwiatki m.in. bukiet stokrotek, niezapominajek i hortensja w koszyczku, które pokazywałam tu na blogu. 
Dorobiłam kwiateczki gipsówki i lawendę. I ułożyłam- jak prawdziwa florystka -taki oto bukiecik z szydełkowych kwiatków.



Szydełkowanie kwiatków nitką Muza 50 lub Rhapsody 80 to prawdziwe wyzwanie. Na YT znajduje się dużo filmików, jak zrobić takie drobne kwiateczki, listeczki czy owoce. Jedne objaśniają temat lepiej, inne nieco gorzej, ale jak ktoś chce to na pewno znajdzie coś dla siebie.

Bukiecik wędruje do Reni jako przykład flory :)

I tyle na dziś.


Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)





Share
Tweet
Pin
30 comments
Lato w pełni.  Hortensje w  rozkwicie. Uwielbiam je za te cudowne kolory i kształty. Dzisiaj pokażę malutki frywolitkowy koszyczek z szydełkowymi hortensjami.

Frywolitkowy koszyk

Koszyczek powstał w wyniku inspiracji wzorem sprzed 110 lat, który zamieszczono w publikacji Priscilla Tatting Book No. 2 z 1915 roku. Książka dostępna jest w domenach publicznych za darmo.
 
Tak jak napisałam wzór jest inspirowany, ponieważ już na samym początku połączyłam za dużo pikotów i zamiast talerzykowatej podstawki wyszły małe nóżki na dnie koszyczka, co też ma swój urok... Koszyk zrobiłam nitką Muza 20 i ma z uchwytem ok. 6cm wysokości, natomiast sam koszyk bez uchwytu ma  3 cm. 
W książce znajdują się ciekawe porady dotyczące koszyczka. Autorka zaleca, aby usztywnić go w syropie z gotowanego cukru, jeśli ktoś robi luźno i koszyk jest zbyt wiotki. Koszyk można również zafarbować naturalnymi barwnikami typu kawa... A najciekawsze jest jego przeznaczenie- był to koszyczek na cukierek (!) tzw. Bonbon Basket.


Szydełkowe hortensje

Kwiatki hortensji zrobiłam na szydełku nr 0,6, używając nitki Muza 50. Kwiatki ręcznie farbowałam, aby dość wiernie oddać kolorki jednej z moich hortensji. Takie kwiateczki w Azji są bardzo popularne i modne - używa się ich jako broszki, zawieszki, kolczyki i różne ozdóbki do włosów i torebek.

Koszyczek z kwiatkami wędruje na zabawę u Reni - nie jest to siatka, ale koszyk też służy do przenoszenia różnych przedmiotów, w tym zakupów :) 

Tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)



Share
Tweet
Pin
10 comments
 Ostatnio zachciało mi się szydełkowania, bo przecież nie samą frywolitką człowiek żyje. Od czasu do czasu robię jakiegoś szydełkowego zwierzaczka. Były liski, kotki, króliczki, a teraz jest myszka do kompletu. 



O myszce słów kilka...

Myszka jest mała, bo ma ok. 10cm wysokości i 3,5cm szerokości w najszerszym miejscu, czyli biodrach... Lubię dłubać takie maleństwa, a już najbardziej to lubię robić dla nich ubranka. Sukieneczki szyję ręcznie, a czapki robię na szydełku. Myszkę zrobiłam nitką Muza 20 w kolorku szaro-niebieskim.


Chustecznik i kwiateczki

Ostatnio poczyniłam taki oto decoupagowy chustecznik. Dawno nie robiłam dekupażyków... Ozdoba powstała w ramach inspiracji do Art Piaskownicy, w której czerwcowe wyzwania związane są z kwiatami. Wyzwania jeszcze trwają, więc zachęcam do zajrzenia na stronę AP. Może coś was zainspiruje i zechcecie wziąć udział w którejś z kwiatowych zabaw.


Myszka wędruje na blogową zabawę u Reni, a dekupażyk jako mała dekoracja wędruje do Splocika.

I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)
Share
Tweet
Pin
10 comments
 Uwielbiam wszelkiego rodzaju kwiatki, ale niezapominajki zawsze budziły i nadal budzą we mnie jakieś rozczulenie czy rozrzewnienie. Właściwie nie potrafię do końca nazwać tego uczucia, ale jest ono od lat związane z tą niepozorną wiosenną roślinką, dlatego dzisiaj przedstawiam moje niezapominajkowe poczynania :)


Szydełkowe niezapominajki

Od dawna chodzą za mną takie miniaturowe kwiateczki robione szydełkiem. Wszelkie szydełkowe miniaturki mają  nawet swoją nazwę - jest to microcrochet. Moje kwiateczki w założeniu miały przypominać niezapominajki i chyba nieco przypominają bukiecik tych kwiatków... Zrobiłam je Muzą 20 i 50 szydełkiem nr 0,65. Jestem na początku swojej kwiatowej przygody, więc niteczki nie są zbyt cienkie. Docelowo chciałabym zejść do rozmiaru nici 50 i 80, ale powiem szczerze - nie wiem, czy starczy mi cierpliwości na taką drobnicę.


Frywolitkowa serwetka Garden Party

Na zdjęciu poniżej dzikie niezapominajki rosnące w alei lipowej, a jeszcze niżej frywolitkowa serweteczka według mojego  ubiegłorocznego wzoru Garden Party. Wzór nieco zmodyfikowałam, zmieniając jeden łuk, ale całość wygląda dobrze i co najważniejsze układa się dobrze.


Blogowe zabawy

Prace wędrują do zabawy u Splocika (Małe Dekoracje) i Renaty (Coś prostego).

                                                 
              
W ubiegłym miesiącu nie wzięłam udziału w zabawach, bo akurat pokazywałam wielką frywolitkową serwetę Wiosna 2024, więc raczej nie wpisywała się ona w kanon małej dekoracji u Splocika, a u Reni...no cóż - produkuję i pokazuję swoje prace zgodnie z porami roku, więc praca z Bożym Narodzeniem nie była mi po drodze :)

I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)






Share
Tweet
Pin
8 comments
 Zima to niby fajna pora roku -powinno być biało, śnieżnie i pięknie. Tak wygląda teoria, która jak to zwykle bywa niewiele ma wspólnego z praktyką. A praktykę to każdy widzi za oknem i obiektywnie należy stwierdzić, że styczeń to miesiąc rzadko kiedy biały, a często szary, bury i nijaki.


Mysia -zabawka amigurumi

Po pomarańczowej lisiczce, która przestała być ufokiem, postanowiłam zrobić myszkę. Właściwie schemat można dowolnie modyfikować i tworzyć różne zwierzaczki, zmieniając tylko kolory, uszka i ewentualnie ogonki.
Myszka jest nieco większa niż lisiczka, bo ma ok 12 cm wysokości. Zrobiłam ją z kordonka szydełkiem 1.25. Jak zawsze, wypchałam zabaweczkę wkładem antyalergicznym. Sukieneczkę uszyłam z ciemniejszej szarej bawełny w białe kropki. Czapka ma dość długie wiązania, które omotane wokół szyi tworzą szaliczek. Z tył przyszyłam biały guziczek, bo sukienka nie jest zszyta do końca, bo Mysia jak na prawdziwą myszkę przystało ma dość długi ogonek. Oczka, nosek i buźkę zawsze wyszywam, bo mam wtedy pewność, że w razie czego dziecko nie zje plastikowego oka czy nosa, gdyby urwało...



Niby takie małe nic, a jednak cieszy. Dzieciaki noszą te moje zwierzaczki jako zawieszki do plecaków. Gorzej, jak komuś odpadnie... Rozpacz bywa okropna i wtedy szydełko idzie w ruch ;)
I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)

Share
Tweet
Pin
12 comments
 W minionym tygodniu pokazywałam sąsiadce, jak zrobić szydełkową chustę mech. Każdy, kto zna podstawy szydełkowania, wie, że jest to najprostsza chusta na świecie, ponieważ składa się z trzech elementów, które trzeba opanować - magicznego kółeczka ( opcjonalnie oczka łańcuszka), półsłupków i oczek łańcuszka. I koniec. Tyle wystarczy, by zrobić cudną, choć nieco nudną chustę. Do czego zmierzam? Właśnie ta krótka lekcja szydełkowania, którą dałam sąsiadce, uświadomiła mi, że szydełkowanie jest zdecydowanie trudniejsze niż frywolitka... Brzmi  absurdalnie? Chyba nie do końca... Wyjaśniam, w czym rzecz ;)



Szydełkowanie -proste czy trudne?


 Aby zrobić serwetę lub chustę typu Nessie szydełkiem, nasz poziom umiejętności musi zdecydowanie wzrosnąć w porównaniu do chusty typu mech. Trzeba znać półsłupki, słupki nawijane -raz, dwa razy i inne wielokrotnie nawijane, trzeba umieć zrobić oczko ścisłe,  oczka łańcuszka. Czasami przytrafią się jakieś pęczki, czasami pikotki, jak we frywolitce. Na jeszcze wyższym poziomie zaawansowania pojawiają się reliefy - od przodu, od tyłu... Dużo tego, nie?  Dla laika brzmi, jak czarna magia. A jednak wiele osób siedzi w skupieniu z szydełkiem w dłoni i zapamiętale dziubie serwety, bieżniki, chusty i inne cudeńka. Robią to automatycznie, bo kiedyś nauczyły się podstaw szydełkowania od babci, mamy lub w szkole.
Dla mnie szydełkowanie bardzo długo było czymś niepojętym, ponieważ nigdy nie wiedziałam, co mi wyjdzie z tego mojego machania szydełkiem...Kiedy chciałam zrobić lalce berecik, zawsze wychodziło jakieś falbaniaste dziwo, które -jak sobie wmawiałam- było wdziankiem. Kiedy spróbowałam zrobić spódniczkę z falbanką, wyszła czapka beretopodobna... Fakt, miałam wtedy z 9-10 lat, ale kiedy w szkole mieliśmy wykończyć brzeg płóciennej chustki do nosa jakimś szydełkowym wzorkiem, moja potencjalna miłość do szydełka zgasła na bardzo długie lata. A tak w ogóle pamiętacie lekcje ZPT -tzw. zajęcia praktyczno-techniczne w szkole? O chusteczkach do nosa wielkokrotnego użytku to już nawet nie wspominam....



 Frywolitka dla wtajemniczonych?

Po co to napisałam? Ano po to, by uświadomić osobom, które boją się frywolitki, bo gdzieś, kiedyś usłyszały, że to takie trudne - dostępne tylko dla "wtajemniczonych", że takie przeświadczenie nie do końca jest prawdą... 
Frywolitka to supełek, składający się z dwóch części. Z supełka tworzy się kółka i łuki. Ostatnim elementem, bez którego nie powstanie żaden frywolitkowy wytwór, są pikotki, które mają dwie funkcje- albo są łącznikiem albo dekoracją. 

I tyle.
Supełek+supełek+supełek + wiele supełków= kółko 
Supełek+supełek+supełek + wiele supełków= łuk
łuk + kółko +gdzieniegdzie pikotki= frywolitka

Frywolitka na pewno nie jest zarezerwowana dla wtajemniczonych. Jest po prostu dla cierpliwych... Bo te setki, tysiące, a może i miliony drobnych supełków na serwetach wymagają ogromnej cierpliwości.


I żeby sytuacja była całkowicie jasna, moja fascynacja frywolitką narodziła się w cierpieniu, bólu i łzach, które dosłownie wylewałam przy kuchennym stole w pewną listopadową niedzielę wiele lat temu... Siedziałam nad stosem pociętych niedoszłych frywolitkowych kółeczek, których nie mogłam zaciągnąć w pełne kółeczko i nie potrafiłam zrozumieć, co robię źle, że nie wychodzi tak, jak powinno. Dopiero uwaga męża naprowadziła mnie na trop, że kluczowe we frywolitce jest naprężenie nici...Ale tę historię już kiedyś opisywałam, więc nie będę się powtarzać.

Za to będę was zachęcać do frywolitki, bo może ktoś  kiedyś  dojrzeje do niej i przekona się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują ;) Podstawy frywolitki znajdziecie w kursie  w zakładce na górze bloga - zapraszam :)


Na zdjęciach pozuje chusta wg wzoru Nessie z motkiem kokonkowej włóczki i szydełkiem clover oraz śnieżynka Ada  i fragment frywolitkowej serwetki z czółenkami clover i motkiem kultowych nici Aida, których zapas starczy mi na jeszcze bardzo dużo serwet...

Zobaczcie ile różnic i ile podobieństw jest między szydełkowaniem i frywolitką. Z podobieństw to przede wszystkim zauważam - tu nitkę i tam nitkę, tu clovera- i tam clovera :)

I tyle na dzisiaj.

Pozdrawiam,
Anetta(Jamiolowo)












Share
Tweet
Pin
11 comments
  Nie było mnie kilka dni, ale już jestem z powrotem. Wiedziałam, że muszę "zaliczyć" szpital, ale nie przypuszczałam, że stanie się to tak nagle i na tak długo. Duchowo byłam przygotowana na 3 dni -badania i do domu - standardowa procedura. Niestety siedziałam 8 dni. Fakt, wyszłam z diagnozą i wynikami. Od piątku składam się do kupy. Właściwie to dzisiaj już jest lepiej - w sensie duchowym... Dość prywaty - wracam do prezentacji jesiennych "urobków", które powstały w październiku.

Szydełkowa Panna Lisiczka

Najpierw pokażę Pannę Lisiczkę, która przez jakiś czas zalegała w szufladzie jako ufok. Kiedy skończyłam ufokową chustę w brązach, wzięłam się za kolejną rzecz z szuflady. Padło na lisiczkę. Zrobienie łapek jakoś okrutnie mnie zmęczyło, za to robienie głowy i czapki to sama przyjemność. Oczywiście najbardziej przyjemne jest szycie sukieneczki i dopieszczanie detali typu naszywka na czapce. Wzór zakupiłam na Etsy - dostępne są różne zwierzaczki -myszki, króliki, liski...Ale tak naprawdę wystarczy mieć jeden i tylko nieco modyfikować uszka i ewentualne ogonki. Wcześniej pokazywałam inne zwierzaczki w tym stylu, m.in. w poście o szydełkowych Beeciach.




Stroik z wiewiórą

 Kolejną pracą ze zwierzakiem w tle jest  szybki jesienny stroik  z tego, co wygrzebałam w pudle z przydasiami na wianki i stroiki. Zapewne większość z was ma takie pudła z klamotami, które nie wiadomo, kiedy i do czego zostaną wykorzystane. W ubiegłym roku musiałam - po prostu musiałam- kupić tę cudowną wiewiórkę. Pomysł na nią  miałam zupełnie inny... Miała być częścią wianka, ale okazała się dość ciężka, więc jest głównym elementem stroika. Podstawa stroika to kawałek jodły kaukaskiej, którą musiałam nieco spiłować dołem, bo się do domu nie mieściła :)




Wierni pomocnicy

A na koniec moi wierni pomocnicy, którzy - kiedy coś robię w swojej pracowni -zgodnie zalegają na fotelu. Pusina -ta ciemniejsza - to moja najwierniejsza przyjaciółka. Zna wszystkie moje tajemnice i zawsze była i jest wsparciem, kiedy świat wali mi się na łeb. Patrzy na mnie tymi swoimi ciemnobrązowymi oczami, jakby chciała powiedzieć " Pańcia, nie martw się  - to także przeminie..." Toluś to najukochańszy "znajduś", którego poprzedni właściciele pozbyli się, gdy zaczęła się pandemia... Właściwie do dzisiaj nie wiem, dlaczego go nie chcieli, bo to mądra i czuła psina. Razem jesteśmy bardzo kreatywnym zespołem - ja robię, one słodko śpią :)


Oh...mam tyle pomysłów, że nie wiem, czy blog wytrzyma je wszystkie :D Ale o tym w najbliższym czasie...

I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)
Share
Tweet
Pin
14 comments
 Dynie odkryłam na nowo kilka lat temu. Pamiętam z dzieciństwa dynię w słoikach w jakiejś zalewie słodko-kwaśnej, której nie lubiłam. Zresztą nie lubię rzeczy słodko-kwaśnych do dziś... Ta dynia z dawnych lat zapewne była smaczna, ale nie przekonywała mnie zupełnie. Kilka lat temu w Tesco odkryłam dynię Hokkaido. Kupiłam ją bardziej w celach ozdobnych niż konsumpcyjnych, ale przypadkiem trafiłam na przepis z frytkami z tej właśnie dyni. Zaciekawiona zrobiłam. Wyszło smacznie. Plusem odmiany Hokkaido jest to, że potrawy przyrządza się ze skórą, czyli mówiąc krótko dyni nie trzeba obierać. Wystarczy ją rozkroić. Wyczyścić wnętrze i pokroić w odpowiednie kawałki -w zależności od tego, co zamierzamy z dyni zrobić. Drugim przepisem, który bardzo przypadł mi do gustu  była zupa krem z dyni z mleczkiem kokosowym i wanilią. Uwielbiam ją. Przepis jest prosty i szybki. Całe gotowanie gara zupy nie zajmuje więcej niż 20 minut łącznie z blendowaniem dyni.
Potem odkrywałam inne dynie -piżmowe, makaronowe i nie wiadomo jakie. Jednak dla mnie ulubioną dynią jest Hokkaido. Inspiruje mnie  nie tylko w podróżach kulinarnych, ale i artystyczno-kreatywnych rękodzielniczych produkcjach :)


Dynie i szydełkowe podkładki

W tym roku wybraliśmy się z synem na plantację dyni w okolicach Gniezna. Fajnie popatrzeć na dynie -wielkie, małe, kolorowe i tradycyjnie pomarańczowe. Tak zainspirowana tymi wspaniałymi dyniami, postanowiłam zrobić podkładki pod kubki na szydełku. Poszukałam w pudle z kordonkami niteczek w stosownych kolorkach i zrobiłam je. Podkładki tym razem utrwaliłam krochmalem w sprayu, ale niestety okazał się byle jaki i podkładki są dość wiotkie -tak należy nazwać ich stan sztywności, a raczej brak sztywności... Muszę rozrobić trochę wikolu i zastosować starą metodę utrwalania podkładek. Ten piękny wzór mandali pochodzi z bloga QS Crochet, który powoli odchodzi w niebyt. A szkoda...




Dynia z gipsu

Dynia w tle podkładek to wyrób własny z gipsu. O produkcji takich dyń pisałam w poście Jesienne inspiracje. Przepis jest prosty, a zabawa fajna. Można pomysł wykorzystać do pracy z dziećmi i dorosłymi. Fakt, że trzeba poczekać aż dynie wyschną dokładnie, żeby móc je malować, ale za to macie ozdobę na lata.


I na razie tyle w dyniowych tematach. Zachęcam do udziału w Jesiennym Link Party- żaba jeszcze działa przez 4 dni :) Potem podsumuję naszą wspólną zabawę.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)

Share
Tweet
Pin
9 comments
 Staram się kończyć to, co zaczynam. Jednak ten rok jakoś wybitnie nie sprzyjał moim niteczkowym robótkom. Właściwie, jak patrzę na te moje niedokończone robótkowe sprawy, to dostrzegam pewną cykliczność w produkowaniu nowych rzeczy i niekończeniu zaczętych wcześniej robótek. Wychodzi na to, że raz na kwartał produkuję prawie ufo-ka.  Ale po kolei...


Powyżej zdjęcie z początkiem szydełkowych podkładek w takich nieco jesiennych kolorkach. I właściwie, to nie ufok, bo podkładki doczekały się szczęśliwego końca. Jednak muszą jeszcze poczekać na utrwalenie wikolem, więc pokażę je za kilka dni... Wtedy napiszę więcej o wzorze, który wykorzystywałam już wcześniej.

Frywolitkowa Wiosna 2022

W styczniu i lutym kończyłam na przyspieszonych obrotach ubiegłoroczną frywolitkową Wiosnę, gdy jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość o starcie tegorocznej Wiosny już w lutym... Wystartowałam i początek był dobry, ale rząd 11. wykończył mnie nerwowo. Strasznie nie lubię tego właśnie motywu, mimo iż jest bardzo dekoracyjny i powoduje szybki przyrost serwetki na wysokość albo długość (?). Rozumiecie, o co chodzi...


Szydełkowa chusta

Potem trochę znudzona tym 11. rzędem wzięłam się za kokonkową chustę w beżach i brązach o nazwie kojarzącej się  z kawą latte, ale niestety nie pamiętam jej.
Była późna wiosna, więc pomyślałam, że do jesieni zrobię tę chustę bez problemu. I wszystko szło dobrze. Zrobiłam jakieś 70 % chusty mchem i sprułam ją, bo wydawała mi się podejrzanie luźna. Zaczęłam jeszcze raz mchem i wtedy zobaczyłam chustę Nessie. No cóż, to była miłość od pierwszego wejrzenia... Sprułam ten kolejny mech, aby zacząć  Nessie. Robię ją. Jestem na 21. okrążeniu i mam nadzieję, że kiedyś ją skończę...


Ażurowy sweterek

Potem po tych mchowo-szydełkowych niepowodzeniach pomyślałam, że wezmę się za druty. Fakt, że w maju i w czerwcu  zrobiłam dwa sweterki  w całości, ale utknęłam przy trzecim. Bardzo podoba mi się ten wzór, ale kolor już niekoniecznie i pewno dlatego utknęłam na przedzie swetra gdzieś na przełomie lipca i sierpnia...


Lisek amigurumi na szydełku

Ostatni niteczkowy niewypał to lisek na szydełku. Już wcześniej robiłam te malutkie amigurumi i lubię je robić, ale tym razem kupiłam nową nitkę, której wcześniej nie miałam i jakoś wydaje mi się zbyt miękka. Jest nadzieja, że jak zrobię głowę, to skończę stwora. Ale na razie tkwię przy łapkach na 5-6 oczek i końca ich nie widać...


Może, jak napisałam to wszystko, to nieco bardziej się zmobilizuję do działania i do końca roku pokończę te niedokończone sprawy ;)

I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)

Share
Tweet
Pin
12 comments

Kokonkowe chusty na szydełku

Może na początku września zauważyłam, jak koleżanka z pracy zasuwa szydełkiem, dłubiąc chustę. Zainteresowana nietypowymi kolorkami przyjrzałam się robótce bliżej. Chusta miała być duża w kolorach od granatu do różu. Zastanawiał mnie efekt cieniowania widoczny w robótce. Po powrocie do domu obejrzałam sobie stronę producenta cieniowanych włóczek, czyli Kokonki.pl. I nabrałam ochoty na kokonkowe chusty na szydełku, choć osobiście wolę druty.

kokonkowa chusta

Szydełkowe chusty

Na stronie Kokonki.pl obejrzałam rodzaje wełenek i ich różne konfiguracje w składach. Generalnie kokonkowe włóczki są mieszankami - bawełny, akrylu lub wełny -w zależności od preferencji kupujących. Nie ukrywam, że dostałam lekkiego oczopląsu kolorystycznego i właściwie podobał mi się dosłownie co drugi prezentowany motek.  Ale zważywszy na cenę, musiałam powstrzymać swoje zakupowe zapędy... Moim pierwszym zakupem była włóczka typu Merino, czyli mieszanka akrylu i wełny w kolorze, którego nazwa bardzo mi się spodobała, a mianowicie Running Moose. Kupiłam 4-nitkowy, aby przejścia ombre były bardziej "płynne". Teraz rozpoczęłam etap rozmyślań o wzorze...

duża szydełkowa chusta

włóczka Merino Running Moose

W poszukiwaniu idealnego wzoru

W poszukiwaniu wzoru i inspiracji powędrowałam na FB, gdzie znalazłam kokonkową grupę, na której przede wszystkim panie wymieniają się różnego rodzaju uwagami na temat kokonkowych włóczek i wzorów. Dzielą się radami odnośnie wykonania chust oraz pokazują swoje chusty, które zrobiły lub robią. Czasami pokazują udane zakupy, szczególnie, kiedy uda się im coś upolować w outlecie… Od razu rzuciło mi się w oczy, że w grupie duże emocje wzbudza bardzo popularny wzór tzw. "mech". Wzór prosty i nieco nudny, ale idealny do oglądania telewizji, słuchania audiobooków czy prowadzenia rozmowy.  Dla jednych wzór jest tak nudny, że prawie niemożliwy do zrobienia, inni rozprawiają o nim w samych superlatywach... No cóż, do tej pory raczej robiłam ażurowe chusty, więc myślałam, że i tym razem tak będzie, ale po obejrzeniu wielu zdjęć z ''mchem" na kokonkowych chustach ombre, stwierdziłam, że jednak "mech"  poprzez prostotę wzoru nadaje chuście gładkość, która z kolei podkreśla cudne kolory wełenek. W ażurowych chustach powinno się przede wszystkim podziwiać misterny wzór... 
No więc zrobiłam pierwszy zielony "mech", a zaraz za nim "mech" w pięknych barwach złotej jesieni, choć z  nazwą całkowicie oderwaną od polskich realiów - Indian spices .  Zresztą nie o nazwę tu chodzi, ale o te wspaniałe kolory, które po prostu uwielbiam i chętnie noszę.


wzór szydełkowy "mech"

kolor włóczki  Indian Spices

Jesienne chusty ombre

I na zakończenie obie kokonkowe chusty w barwach jesieni. Muszę się przyznać, że właśnie dzisiaj skończyłam trzecią w kolorkach, które żartobliwie nazywam "maślakowymi", bo chusta odzwierciedla układ kolorystyczny runa w lesie, ale napiszę o tym więcej, jak obfotografuję nową chustę. Jeszcze na koniec dodam, że "mech" jest całkiem przyjemnym wzorem, ale absolutnie niewskazanym dla osób, które lubią koncentrować się na wzorze. Wiecie, o co chodzi - liczyć oczka, sprawdzać narzuty, gubienie, dodawanie oczek i inne sprawy w ten deseń ;) Chusty robiłam szydełkiem nr 3 i są dość duże, ale nie wielkie...

kokonkowe chusty na szydełku

To sobie dzisiaj popisałam …Mam nadzieję, że przynajmniej kilka osób doczytało do końca :)

Pozdrawiam,
Anetta

P.S. Przyznam się po cichu, że to nie koniec mojej kokonkowej przygody, bo od kilku dni cierpliwie czekam aż moteczek zostanie nawinięty...
Share
Tweet
Pin
12 comments
Older Posts

O mnie

Moje zdjęcie
Anetta (Jamiolowo)
Zainteresowań mam wiele - lubię twórczość handmade, bo urzeka kolorami, wzorami, formami i nieograniczonymi możliwościami wyobraźni :) Ponadto czytam, bo lubię...
Wyświetl mój pełny profil

Translate

Kurs frywolitki

Kurs frywolitki

Tu jestem

  • Facebook
  • Instagram
  • Pinterest

Facebook

Jamiołowo

Wyświetlenia

Kategorie

  • decoupage
  • frywolitka
  • handmade
  • scrapbooking

Obserwatorzy

Archiwum bloga

  • ▼  2025 (22)
    • ▼  czerwca (1)
      • Frywolitkowy drobiazg z kwiatami
    • ►  maja (4)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2024 (11)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2023 (20)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2022 (25)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (18)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2020 (21)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (7)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2019 (28)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (4)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2018 (53)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (4)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (7)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2017 (91)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (3)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (11)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (7)
    • ►  maja (9)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2016 (95)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (72)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (10)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (7)
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Prawa autorskie

Wszystkie teksty , zdjęcia i projekty są mojego autorstwa. Nie wyrażam zgody na ich rozpowszechnianie i kopiowanie bez mojej wiedzy.

Najnowsze posty

Etykiety

handmade frywolitka scrapbooking kartka decoupage czekoladownik szydełkowanie album shabby chic vintage wielkanoc serwetka anioł dom styl rustykalny kurs frywolitki masa solna styl prowansalski tatting biżuteria amigurumi grudniownik kurs kwiatowy kurs robienia albumu chusta crochet haft wiklina papierowa książka krajki

Popularne posty

  • Kurs frywolitki od podstaw
      Frywolitka czółenkowa od podstaw Tak jak już wcześniej wspominałam, przygotowałam kurs frywolitki czółenkowej od podstaw dla osób, któ...
  • Wiosenny aniołek - kurs
    Niby jeszcze mamy zimę, ale chyba już większość z utęsknieniem wypatruje wiosny. Dlatego pomyślałam sobie, że pokażę takiego wiosennego anio...
  • Frywolitkowy koszyk z hortensjami
    Lato w pełni.  Hortensje w  rozkwicie. Uwielbiam je za te cudowne kolory i kształty. Dzisiaj pokażę malutki frywolitkowy koszyczek z szydełk...

***

***

Tu zaglądam...

  • to co lubię ..
    Zabawy łączone
    7 godzin temu
  • muskaan's T*I*P*S
    variant tatting
    3 dni temu
  • Kołderkowe kwadraciki i nie tylko
    Sprawozdanie blogowe z maja i czerwca
    4 dni temu
  • Syndrom Kury Domowej
    Ogród, ogród
    1 tydzień temu
  • Frywolitki, Tatting, Chiacchierino
    Serwetka Wiosna2025 - Spring2025 - okrążenie 18 - ostatnie
    4 tygodnie temu
  •  Le Blog de Frivole
    Vintage Galoon Pillow Case
    5 tygodni temu
  • Obrazy haftem malowane u Agnieszki
    376. Szkatułka
    1 rok temu
  • My garden - my life
    Karteczkowo ponownie.
    2 lata temu
  • タティングレース便り ~アトリエ さかみち~
  • Moje, splocikowe oczka - lewe, prawe i...
  • Splecione nitki i słowa
  • Tatting by the Bay
Pokaż 10 Pokaż wszystko

Klauzula dot.RODO

Administratorem danych osobowych jest autor bloga Jamiolowo –Anetta Liszkowska. Dane podane w formularzu kontaktowym zostaną przetworzone w celu udzielenia odpowiedzi na zapytanie (link do Polityki prywatności).

Coś prostego

Coś prostego

Małe dekoracje

Małe dekoracje

Kwiatowy alfabet

Kwiatowy alfabet
facebook Twitter instagram pinterest bloglovin

Created With By ThemeXpose & Blogger Templates