Koniczyna na szczęście?
Czterolistna koniczyna tradycyjnie uznawana jest za symbol szczęścia. Znalezienie jej jest stosunkowo rzadkie, więc ci, którzy ją znajdą faktycznie mogą uważać się za szczęśliwców lub wybrańców losu. Kiedyś udało mi się znaleźć nawet ze 3 sztuki, ale w moim życiu nic się nie zmieniło. Nie ozdrowiałam cudownie, nie spadł na mnie deszcz pieniędzy ani nie pojawiły się jakieś niezwykłe szanse na sukces, więc jest jak jest i nie narzekam ;)
Od kiedy mam swój ogródeczek z trawniczkiem ( celowo używam zdrobnień, bo i ogródek i trawnik są mikroskopijnych rozmiarów), koniczynę postrzegam jako "wroga" nr 2 na moim trawniku. O pierwszym ślicznym chwaście pisałam w poście Mniszek- zmora trawnika...
Od kiedy mam swój ogródeczek z trawniczkiem ( celowo używam zdrobnień, bo i ogródek i trawnik są mikroskopijnych rozmiarów), koniczynę postrzegam jako "wroga" nr 2 na moim trawniku. O pierwszym ślicznym chwaście pisałam w poście Mniszek- zmora trawnika...
Dzisiaj czas na koniczynę - drugą zmorę trawnika...
Realizm koniczyny
Zrobienie koniczyny zajęło mi trochę czasu, bo wyszydełkowanie kilkudziesięciu "płatków" kwiatka koniczyny, mimo iż jest proste, zajmuje trochę czasu. Liście - tak jak występują w naturze - zrobiłam trójlistkowe, a tylko jeden czterolistkowy, żeby był "na szczęście". Kwiatki mają w środku lekko zielone przebarwienie -jak to bywa u prawdziwych roślin. Zamiast korzeni zrobiłam długą łodygę, która w realu płoży się na ziemi i ma małe korzonki chyba chwytne, ale nie jestem botanikiem, więc nie wiem, jak to się fachowo nazywa.
Z ogródka przyniosłam sobie takie poglądowe listeczki na długiej łodydze, żeby za bardzo nie popłynąć w jakąś bajkową wersję koniczyny.
Odcienie zieleni mogły być ciemniejsze, ale robię z takich nitek, jakie mam, więc jest jak jest... W Japonii część artystek tworzących takie miniaturowe rośliny farbuje je akwarelami. Próbowałam to zrobić. Owszem bawełniana nitka ładnie przyjmuje kolor, jednak mimo użycia fiksatywy do utrwalania farby może ona rozmazywać się lub wręcz zmywać pod wpływem wody... A nie o to chodzi.
Cała ozdoba ma ok. 6 cm szerokości i niecałe 4 cm wysokości. Z tyłu można umocować zapinkę i mamy broszkę gotową. Nici to 20 (zieleń) i 50 (jasna zieleń i śmietanka). Szydełka 0,45 i 0,5.
Koniczyna wędruje na zabawę u Reni - Coś prostego. Może nie jest to takie proste, ale małe i ładne :)
Anetta (Jamiolowo)
10 comments
No taka mała zmora trawnika ale jaka piękna w Twym wykonaniu a czterolistna to i szczęście przyniesie 😀 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie i również pozdrawiam:)
UsuńUroczo wyszła, to fakt ,kończyną zrobiła się inwazyjna , u syna zamiast trawy są połacie tego szkodnika a że dzieciaki latają na boso to często są ukąszenia os czy pszczol, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie jest podobnie - koniczyna kępami rozprzestrzenia się na trawniku, ale usuwam ją mechanicznie. Dziękuję i również pozdrawiam Ulu:)
UsuńTwoja koniczynka jest urocza, faktycznie nadaję się na spinkę do włosów. A generalnie to w moim małym ogrodzie walczę z nawłocią, która się wysiewa z pól, z mleczem i z koniczyną właśnie. W moim dużym ogrodzie odpuściłam koniczynie, ale uparcie wycinam mlecz. Ostatnio jest dość mokro, więc podważam ziemię widłami i niejednokrotnie wyciągam mlecz z korzeniami na 0,5 metra.
OdpowiedzUsuńStaram się nie używać za dużo chemii, więc też mechanicznie usuwam chwasty. Szkoda, że to mlecze mają takie dorodne korzenie, a nie np. marchewki. Dziękuję i pozdrawiam 😊
UsuńNo podziwiam Cię za te maleństwa- dla mnie to koszmar, ale Tobie wychodzą genialnie i realistycznie tak, że niejeden może się na to złapać ;) Dziękuję za udział w zabawie i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu za miłe słowa 😊
OdpowiedzUsuńIsn't it interesting how the 'bane' can be turned into a beautiful 'boon'. One never knows what will inspire our creativity. Beautiful rendition!
OdpowiedzUsuńThank you very much :)
UsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie:)