Od kilku lat regularnie w sezonie letnim jeździmy na pobliskie pole lawendy o wdzięcznej nazwie Lawendowe Zdroje. Przy okazji wpisu o stylu prowansalskim wspominałam o tym miejscu. Kiedy zaczyna się sezon na lawendę, obowiązkowo odwiedzamy Pakszyn (woj.wielkopolskie). Jest to miejsce bardzo inspirujące i wyciszające. Pełne pszczół, trzmieli, motyli i oczywiście kwitnącej lawendy. Delikatna woń lawendy unosi się w powietrzu, a ciche brzęczenie pszczół jest niczym muzyka. Takie lawendowe pole to uczta dla wszystkich naszych zmysłów... Jeśli macie gdzieś w pobliżu takie pole, koniecznie odwiedźcie je.
Lawendowy hafcik
Ten wzór przed laty znalazłam w internecie. Prawdopodobnie pochodzi od producenta nici DMC. Bardzo lubię ten wzór i jeszcze dwa inne z tej serii -z kokardą i z sercem. Wyszyłam go na kanwie 14. Uszyłam woreczek, dodałam wstążkę i oczywiście lawendowy susz. Takich drobiazgów nigdy nie za dużo w domu :)
Lawendowe Zdroje w rozkwicie
Kilka inspiracji z tego roku i ubiegłego, bo wpisy na blogu w poprzednim roku zakończyłam na początku lipca....
Ostatnio tak bardzo zainspirowałam się szydełkiem, że wszystko poszło na bok. Nie mogę zmobilizować się do frywolitki, bo ciągle robię kwiaty szydełkiem. Jestem na etapie ćwiczenia Afghan stitch- trochę to trudne, jeśli robi się kordonkiem, a nie nieco grubszą włóczką czy bawełnianą nitką.
Lawendowy woreczek wędruje do Splocika na zabawę Małe dekoracje.
Udanego tygodnia:)
Anetta (Jamiolowo)