• Home
  • O mnie
  • Kurs frywolitki

Jamiolowo blog

  Nie było mnie kilka dni, ale już jestem z powrotem. Wiedziałam, że muszę "zaliczyć" szpital, ale nie przypuszczałam, że stanie się to tak nagle i na tak długo. Duchowo byłam przygotowana na 3 dni -badania i do domu - standardowa procedura. Niestety siedziałam 8 dni. Fakt, wyszłam z diagnozą i wynikami. Od piątku składam się do kupy. Właściwie to dzisiaj już jest lepiej - w sensie duchowym... Dość prywaty - wracam do prezentacji jesiennych "urobków", które powstały w październiku.

Szydełkowa Panna Lisiczka

Najpierw pokażę Pannę Lisiczkę, która przez jakiś czas zalegała w szufladzie jako ufok. Kiedy skończyłam ufokową chustę w brązach, wzięłam się za kolejną rzecz z szuflady. Padło na lisiczkę. Zrobienie łapek jakoś okrutnie mnie zmęczyło, za to robienie głowy i czapki to sama przyjemność. Oczywiście najbardziej przyjemne jest szycie sukieneczki i dopieszczanie detali typu naszywka na czapce. Wzór zakupiłam na Etsy - dostępne są różne zwierzaczki -myszki, króliki, liski...Ale tak naprawdę wystarczy mieć jeden i tylko nieco modyfikować uszka i ewentualne ogonki. Wcześniej pokazywałam inne zwierzaczki w tym stylu, m.in. w poście o szydełkowych Beeciach.




Stroik z wiewiórą

 Kolejną pracą ze zwierzakiem w tle jest  szybki jesienny stroik  z tego, co wygrzebałam w pudle z przydasiami na wianki i stroiki. Zapewne większość z was ma takie pudła z klamotami, które nie wiadomo, kiedy i do czego zostaną wykorzystane. W ubiegłym roku musiałam - po prostu musiałam- kupić tę cudowną wiewiórkę. Pomysł na nią  miałam zupełnie inny... Miała być częścią wianka, ale okazała się dość ciężka, więc jest głównym elementem stroika. Podstawa stroika to kawałek jodły kaukaskiej, którą musiałam nieco spiłować dołem, bo się do domu nie mieściła :)




Wierni pomocnicy

A na koniec moi wierni pomocnicy, którzy - kiedy coś robię w swojej pracowni -zgodnie zalegają na fotelu. Pusina -ta ciemniejsza - to moja najwierniejsza przyjaciółka. Zna wszystkie moje tajemnice i zawsze była i jest wsparciem, kiedy świat wali mi się na łeb. Patrzy na mnie tymi swoimi ciemnobrązowymi oczami, jakby chciała powiedzieć " Pańcia, nie martw się  - to także przeminie..." Toluś to najukochańszy "znajduś", którego poprzedni właściciele pozbyli się, gdy zaczęła się pandemia... Właściwie do dzisiaj nie wiem, dlaczego go nie chcieli, bo to mądra i czuła psina. Razem jesteśmy bardzo kreatywnym zespołem - ja robię, one słodko śpią :)


Oh...mam tyle pomysłów, że nie wiem, czy blog wytrzyma je wszystkie :D Ale o tym w najbliższym czasie...

I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)
Share
Tweet
Pin
14 comments
 Jeszcze raz dynie...Tym razem na czekoladowniku i bullet journalu. Tak jak napisała Alina w komentarzu - dynie wróciły do łask i bardzo dobrze. Myślę, że do tego powrotu dyń trochę przyczyniło się Halloween, bo bez dyń tego "święta" raczej by nie było. Do mnie idea haloween nie przemawia, ale nie przeszkadza mi, jeśli ktoś lubi się bawić w taki sposób... Wracam do tytułu posta -dynie są motywem przewodnim w moim bullet journalu. Podsumowanie będzie dotyczyć naszego  Link Party, a czekoladownik z dyńkami trafi do jednej z uczestniczek jesiennej zabawy. Ale po kolei...



Bullet journal i planowanie

Dynie lubię nie tylko za walory smakowe, ale również za piękne kolory. Może dlatego Hokkaido szczególnie przypadła mi do gustu, bo jest intensywnie pomarańczowa. Dynie wybrałam na motyw przewodni października w bullet journalu. We  wrześniu były muchomory, teraz dynie...Wrzesień miałam pięknie rozplanowany tygodniami. W październiku chciałam spróbować czegoś innego, więc wybrałam planowanie miesięczne od razu -w jednym kawałku. No niestety, nie sprawdziło się to u mnie zupełnie. Totalna porażka. Oczywiście, można z góry zaplanować cały miesiąc, ale prawda jest taka, że zmieniające się życiowe okoliczności bezustannie weryfikują nasze choćby najbardziej ambitne plany. Niby widziałam cały miesiąc w jednej tabeli i niby wszystko było jasne, ale prawda jest taka, że jeśli jedna rzecz wypadła, to sypało się wszystko. Dobrze, że kupiłam sobie wymazywalny długopis, bo inaczej październik w moim bullet journalu były cały zakreślony na czarno - jak listy z więzienia po ocenzurowaniu ;) W listopadzie nie popełnię tego błędu i grzecznie wrócę do tygodniowych rozkładówek.


Podsumowanie Jesiennego Link Party

W jesiennej zabawie wzięło udział 20 osób, które zaprezentowały swoje prace. Dziękuję wszystkim za udział. Dziękuję również tym wszystkim, którzy komentowali innych prace, bo m.in. taka jest idea Link Party, aby odwiedzać się nawzajem i komentować.
 
Cieszę się, że w waszych komentarzach pojawiły się rady dotyczące blogowania. Zgadzam się z nimi w 100%.
Jak napisała Ania Iwańska z bloga Ręczne robótki Anny , do dziś korzysta z rady pewnej blogerki -Odwiedzaj innych to i inni będą Cię odwiedzać. To bardzo dobra rada i ciągle aktualna.
Splocik z bloga Splecione nitki i słowa natomiast poleca metodę dodawania nowych blogów do listy obserwowanych. Słowa Splocika uświadomiły mi, że od jakichś 3-4 lat tkwię wśród tych samych blogów, bo ostatnio niewiele bywałam na blogach spoza swojej listy blogów obserwowanych. Muszę to zmienić :)


Wiele z was zastanawiało się, czy czasami życie blogowe nie przeniosło się na FB lub instagram. Pewno tak, ale myślę, że jeśli ktoś szuka konkretnych treści, to raczej znajdzie je na blogach niż na FB.

Ciekawe jest to, że często odwiedzamy inne blogi, ale nie zawsze komentujemy... No cóż, staram się min. 2 razy w tygodniu odwiedzić wszystkie blogi, które obserwuję i zostawić tam słówko w komentarzu. Nie ukrywam -nie piszę długich komentarzy. Czytam tekst, oglądam zdjęcia. Chwalę pracę, pomysł, zdjęcie lub wykonanie...Na koniec pozdrawiam. Ktoś może powiedzieć, co to za komentarz...No cóż, lepszy taki niż żaden. Prawda?

Wiem z własnego doświadczenia, że blogowanie bez odzewu jest bardzo zniechęcające, więc może jednak postarajmy się publikować i komentować nieco częściej ;) A w ten sposób ożywimy blogosferę. 



Czekoladownik wędruje do Urszuli 97 z bloga Niesforne druty Urszulo, proszę o adres, na który mam wysłać czekoladownik. Kontakt albo przez formularz kontaktowy bloggera albo przez FB - wiadomość do funpage'a jamiolowo. 


Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)




Share
Tweet
Pin
19 comments
 Dynie odkryłam na nowo kilka lat temu. Pamiętam z dzieciństwa dynię w słoikach w jakiejś zalewie słodko-kwaśnej, której nie lubiłam. Zresztą nie lubię rzeczy słodko-kwaśnych do dziś... Ta dynia z dawnych lat zapewne była smaczna, ale nie przekonywała mnie zupełnie. Kilka lat temu w Tesco odkryłam dynię Hokkaido. Kupiłam ją bardziej w celach ozdobnych niż konsumpcyjnych, ale przypadkiem trafiłam na przepis z frytkami z tej właśnie dyni. Zaciekawiona zrobiłam. Wyszło smacznie. Plusem odmiany Hokkaido jest to, że potrawy przyrządza się ze skórą, czyli mówiąc krótko dyni nie trzeba obierać. Wystarczy ją rozkroić. Wyczyścić wnętrze i pokroić w odpowiednie kawałki -w zależności od tego, co zamierzamy z dyni zrobić. Drugim przepisem, który bardzo przypadł mi do gustu  była zupa krem z dyni z mleczkiem kokosowym i wanilią. Uwielbiam ją. Przepis jest prosty i szybki. Całe gotowanie gara zupy nie zajmuje więcej niż 20 minut łącznie z blendowaniem dyni.
Potem odkrywałam inne dynie -piżmowe, makaronowe i nie wiadomo jakie. Jednak dla mnie ulubioną dynią jest Hokkaido. Inspiruje mnie  nie tylko w podróżach kulinarnych, ale i artystyczno-kreatywnych rękodzielniczych produkcjach :)


Dynie i szydełkowe podkładki

W tym roku wybraliśmy się z synem na plantację dyni w okolicach Gniezna. Fajnie popatrzeć na dynie -wielkie, małe, kolorowe i tradycyjnie pomarańczowe. Tak zainspirowana tymi wspaniałymi dyniami, postanowiłam zrobić podkładki pod kubki na szydełku. Poszukałam w pudle z kordonkami niteczek w stosownych kolorkach i zrobiłam je. Podkładki tym razem utrwaliłam krochmalem w sprayu, ale niestety okazał się byle jaki i podkładki są dość wiotkie -tak należy nazwać ich stan sztywności, a raczej brak sztywności... Muszę rozrobić trochę wikolu i zastosować starą metodę utrwalania podkładek. Ten piękny wzór mandali pochodzi z bloga QS Crochet, który powoli odchodzi w niebyt. A szkoda...




Dynia z gipsu

Dynia w tle podkładek to wyrób własny z gipsu. O produkcji takich dyń pisałam w poście Jesienne inspiracje. Przepis jest prosty, a zabawa fajna. Można pomysł wykorzystać do pracy z dziećmi i dorosłymi. Fakt, że trzeba poczekać aż dynie wyschną dokładnie, żeby móc je malować, ale za to macie ozdobę na lata.


I na razie tyle w dyniowych tematach. Zachęcam do udziału w Jesiennym Link Party- żaba jeszcze działa przez 4 dni :) Potem podsumuję naszą wspólną zabawę.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)

Share
Tweet
Pin
9 comments
 W piątek zakupiłam niezbędne materiały do wykonania dyniowego wianka. Zainspirowałam się zdjęciem z Pinteresta, ale osobiście nie potrzebuję wielkiego wieńca na drzwi rodem z amerykańskich filmów. Moje potrzeby zdobnicze -tak to nazwijmy- zaspakajają  rzeczy mniejszych gabarytów, stąd wianek, a może nawet wianeczek, a nie wieniec na drzwi...



Materiały potrzebne do wykonania wianka

Materiałów potrzebnych do wykonania wianka jest stosunkowo niewiele:

- baza wianka (może to być styropianowy krążek, okrąg uwity z papieru lub tak, jak u mnie -wianek
 brzozowy),
-paczka mchu 50g - chrobotek jasnozielony,
-jedna dynia ( u mnie z plastiku, żeby wianek był dość lekki),
-kawałek sznurka,
-kawałek rafii na kokardę,
-pistolet do kleju na gorąco + klej na gorąco 1 pałeczka.

Koszt zakupionych materiałów to ok. 15 zł. Najdroższy był mech -paczka 11zł.



Tutorial, jak zrobić dyniowy wianek

Wykonanie wianka zajmie ok. 15 minut, więc projekt jest dość tani i przede wszystkim szybki.

1.Na bazie wianka przyklejamy mech klejem na gorąco. Mała uwaga mech jest barwiony, więc brudzi nieco ręce, więc jeśli ktoś obawia się o zafarbowane dłonie, lepiej założyć rękawiczki. Oczywiście uważamy podczas klejenia, żeby się nie poparzyć klejem. 



2. Uzupełniamy braki mchu, jeśli zauważymy jakieś prześwity na bazie wianka.
3. Robimy przymiarkę kompozycyjną, gdzie umieścimy dynię. Następnie robimy kokardę z rafii.

4. Przyklejamy kokardę i dynię we właściwym miejscu.


5.Zakładamy na wianek sznurek do zawieszenia na drzwiach.

I koniec- ozdoba gotowa.

Brzozowa porada, czyli kiedy zbierać gałęzie na brzozowe wianki

Kolejna mała rada - w styczniu lub lutym  warto wybrać się na spacer w okolice, gdzie rosną brzozy i nazbierać długich gałęzi brzozowych, które leżą pod drzewami. Gałęzie zebrane o tym czasie są bardzo giętkie i można z nich bez problemu formować różne kształty.  Kiedy nazbieram tych gałęzi, robię kilka brzozowych krążków, które potem w ciągu roku służą mi jako bazy do wianków. Te brzozowe krążki zabezpieczam lakierem w sprayu, który wydobywa z nich naturalny kolor i oczywiście zabezpiecza przed wilgocią.
Brzozowe gałęzie zebrane w późniejszym terminie niestety kruszą się i łamią, dlatego trudno z nich potem cokolwiek uformować.

I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)



Share
Tweet
Pin
10 comments
 Staram się kończyć to, co zaczynam. Jednak ten rok jakoś wybitnie nie sprzyjał moim niteczkowym robótkom. Właściwie, jak patrzę na te moje niedokończone robótkowe sprawy, to dostrzegam pewną cykliczność w produkowaniu nowych rzeczy i niekończeniu zaczętych wcześniej robótek. Wychodzi na to, że raz na kwartał produkuję prawie ufo-ka.  Ale po kolei...


Powyżej zdjęcie z początkiem szydełkowych podkładek w takich nieco jesiennych kolorkach. I właściwie, to nie ufok, bo podkładki doczekały się szczęśliwego końca. Jednak muszą jeszcze poczekać na utrwalenie wikolem, więc pokażę je za kilka dni... Wtedy napiszę więcej o wzorze, który wykorzystywałam już wcześniej.

Frywolitkowa Wiosna 2022

W styczniu i lutym kończyłam na przyspieszonych obrotach ubiegłoroczną frywolitkową Wiosnę, gdy jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość o starcie tegorocznej Wiosny już w lutym... Wystartowałam i początek był dobry, ale rząd 11. wykończył mnie nerwowo. Strasznie nie lubię tego właśnie motywu, mimo iż jest bardzo dekoracyjny i powoduje szybki przyrost serwetki na wysokość albo długość (?). Rozumiecie, o co chodzi...


Szydełkowa chusta

Potem trochę znudzona tym 11. rzędem wzięłam się za kokonkową chustę w beżach i brązach o nazwie kojarzącej się  z kawą latte, ale niestety nie pamiętam jej.
Była późna wiosna, więc pomyślałam, że do jesieni zrobię tę chustę bez problemu. I wszystko szło dobrze. Zrobiłam jakieś 70 % chusty mchem i sprułam ją, bo wydawała mi się podejrzanie luźna. Zaczęłam jeszcze raz mchem i wtedy zobaczyłam chustę Nessie. No cóż, to była miłość od pierwszego wejrzenia... Sprułam ten kolejny mech, aby zacząć  Nessie. Robię ją. Jestem na 21. okrążeniu i mam nadzieję, że kiedyś ją skończę...


Ażurowy sweterek

Potem po tych mchowo-szydełkowych niepowodzeniach pomyślałam, że wezmę się za druty. Fakt, że w maju i w czerwcu  zrobiłam dwa sweterki  w całości, ale utknęłam przy trzecim. Bardzo podoba mi się ten wzór, ale kolor już niekoniecznie i pewno dlatego utknęłam na przedzie swetra gdzieś na przełomie lipca i sierpnia...


Lisek amigurumi na szydełku

Ostatni niteczkowy niewypał to lisek na szydełku. Już wcześniej robiłam te malutkie amigurumi i lubię je robić, ale tym razem kupiłam nową nitkę, której wcześniej nie miałam i jakoś wydaje mi się zbyt miękka. Jest nadzieja, że jak zrobię głowę, to skończę stwora. Ale na razie tkwię przy łapkach na 5-6 oczek i końca ich nie widać...


Może, jak napisałam to wszystko, to nieco bardziej się zmobilizuję do działania i do końca roku pokończę te niedokończone sprawy ;)

I tyle na dziś.

Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)

Share
Tweet
Pin
12 comments
Dzisiaj przybywam z takim wpisem trochę ogródkowym. Wiem, że to prawie nowość w moich wpisach, ale wcześniej dysponowałam tylko malutkim balkonem, z którego rzadko zdawałam relację. Od dwóch lat jestem szczęśliwą posiadaczką niewielkiego ogródeczka przydomowego, tarasu i dużego balkonu, więc i roślin mam więcej i pomysłów na  różne aranżacje roślinne. A że ogrodnictwo to jedna z moich wielkich pasji, która towarzyszy mi od szkoły średniej, więc z tym większą radością oddaję się uprawianiu mojego ogródka. Mały, bo mały, ale mój...

 


Jesienne aranżacje tarasowe

Kilka dni temu porobiłam sobie jesienne kompozycje w donicach na tarasie. Prawda jest taka, że większość pelargonii, róż i hortensji, które mam w ogródku, na tarasie i balkonie jest jeszcze w pełnym rozkwicie, ale tak jakoś chciało mi się choć małej zmiany, że będąc na targu, kupiłam kilka wrzosów, dwie kapusty ozdobne i roślinę, którą nazywam oplątwą, a tak naprawdę jest to mulenbekia (pisownia spolszczona). W doniczce wraz z tą moją oplątwą był też mały, ale piękny srebrzysty kalocefalus. Z roślin ułożyłam sobie jesienne kompozycje, które cieszą oko. Dorzuciłam małe sztuczne dynie i jest dobrze.
Plusem tych aranżacji jest to, że rośliny, które razem posadziłam, mają podobne wymagania -wolą stanowiska słoneczne, gleby raczej mało żyzne i umiarkowane podlewanie, więc powinno być im  dobrze w jednej donicy.
 



Zimowanie roślin

 Dużą zaletą tych kompozycji jest ich trwałość, ponieważ wrzosy przezimują na dworze, oplątwę, czyli mulenbekię, i srebrzystego kalocefalusa schowam do garażu i na wiosnę wykorzystam w kompozycjach wiosennych i letnich. Staram się zimować rośliny, które można przezimować w warunkach piwnicznych czy garażowych. W tym roku zamierzam przechować (jak co roku) pelargonie, nowością w zimowaniu będzie próba utrzymania mini surfinii Million bells, widocznej na ostatnim zdjęciu. Spróbuję, bo uwielbiam te maleńkie surfinki i jesienią żal mi ich wyrzucać. A może ktoś z Was ma doświadczenie w zimowaniu surfinii? Udało się, czy nie?


Może ktoś się zainspiruje do małych balkonowych lub tarasowych zmian. Koszt jesiennej kompozycji w jednej donicy to ok. 21 zł - np. tej z pierwszego zdjęcia. Oczywiście, piszę o kosztach związanych z zakupem roślin, a nie donicy czy ziemi, bo te już miałam. 

Jesienne Linkowe Party trwa, więc zapraszam do wspólnej zabawy i zaglądania na inne blogi, biorące udział w naszym party :)

I tyle na dziś.
Pozdrawiam, życząc udanej niedzieli.
Anetta (Jamiolowo)

Share
Tweet
Pin
6 comments
 Uwielbiam robić czekoladowniki. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam na jakimś blogu zza wschodniej granicy czekoladownik, od razu wiedziałam, że się polubimy. Pomysł sam w sobie uważam za genialny -połączenie pięknego opakowania, które można ozdobić, jak się chce, z pyszną czekoladą. Połączenie idealne -wrażenia estetyczne i smakowe, czyli 2in1 :) Pamiętam, że pierwsze 2 lub 3 czekoladowniki, powstały metodą prób i błędów. A to były za grube, a to za duże, aż wreszcie nabrały odpowiedniego kształtu i właściwych wymiarów. Teraz trochę ta moja miłość do tej formy przygasła, ale nadal lubię je robić. Nieraz zastanawiałam się nad tym, że przecież kartkę można zrobić szybciej i tak samo ozdobić, ale to nie jest to... Czekoladownik (zapewne ze względu na zawartość) ma jakąś magiczną moc.


Jesienne czekoladowniki

Lubię jesienne czekoladowniki, bo uwielbiam motywy i kolory jesieni. Z reguły wybieram, albo grzyby, albo dynie. Tych z grzybami powstało ok. 10 i ciągle mi mało. Kiedy tylko mogę wybieram, motywy z muchomorami, bo po prostu są śliczne. Zawsze w tych leśnych czekoladownikach jest mech lub gałązki "paproci". Listki, kulki, jakiś kwiatek -to standard. 
Ten czekoladownik ma nieco większy wymiar, bo w środku jest czekolada Lindt. Pan, który otrzymał go w podziękowaniu, za jakiś naukowy wykład, długo go oglądał i nie mógł się nadziwić, jak to jest zrobione ;) 



Botany Autumn


Papier wykorzystany do zrobienia czekoladownika pochodzi z kolekcji Botany Autumn od Fabriki Decoru. Uwielbiam te papiery za prostotę, naturalność i jakiś element niedopowiedzianej tajemniczości... Niestety, papier zniknął z naszych sklepowych półek, zapewne w związku z sytuacją wojenną na Ukrainie. Choć z drugiej strony sklep producenta działa i prowadzi sprzedaż wysyłkową praktycznie na cały świat.
Z papierów do scrapbookingu z pięknymi jesiennymi kolorkami i motywami od lat lubię naszą rodzimą kolekcję Jesienne liście od Galerii Papieru (teraz Paper Heaven). 
 Niestety, ostatnio musiałam kupić ją na Allegro, bo w sklepach z artykułami do scrapbookingu  już jej nie ma... Są jakieś inne, może też fajne, ale ja lubię właśnie tę kolekcję ;) I ostatnim moim odkryciem tegorocznej jesieni jest Flora book 3-Fall&Winter Edition od Mintay, gdzie znajdziecie całe mnóstwo cudnych muchomorków, dyń, liści i innych elementów do wycinania. Może to nie są najnowsze papiery, ale ubiegły rok jakoś całkowicie wypadł mi z życiorysu, więc mogłam jej nie zauważyć na sklepowych półkach... A Wy jakie macie ulubione papiery jesienne?


Zdjęcia robione na szybko na moim biurku w pracowni warsztatowej, więc nie za specjalne, ale teraz trochę bardziej się pilnuję i wróciłam do dawnego obrusiku z bawełnianą koronką na brzegach. 


I tyle na dziś.
Pozdrawiam,
Anetta (Jamiolowo)
Share
Tweet
Pin
10 comments
Newer Posts
Older Posts

O mnie

Moje zdjęcie
Anetta (Jamiolowo)
Zainteresowań mam wiele - lubię twórczość handmade, bo urzeka kolorami, wzorami, formami i nieograniczonymi możliwościami wyobraźni :) Ponadto czytam, bo lubię...
Wyświetl mój pełny profil

Translate

Kurs frywolitki

Kurs frywolitki

Tu jestem

  • Facebook
  • Instagram
  • Pinterest

Facebook

Jamiołowo

Wyświetlenia

Kategorie

  • decoupage
  • frywolitka
  • handmade
  • scrapbooking

Obserwatorzy

Archiwum bloga

  • ▼  2025 (17)
    • ▼  kwietnia (4)
      • Mniszek - zmora trawnika?
      • Koronkowe jajko inaczej
      • Spring doily 2025
      • Krzyżykowe pisanki
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2024 (11)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2023 (20)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2022 (25)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (18)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2020 (21)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (7)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2019 (28)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (4)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2018 (53)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (4)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (7)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2017 (91)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (3)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (11)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (7)
    • ►  maja (9)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2016 (95)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (72)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (10)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (7)
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Prawa autorskie

Wszystkie teksty , zdjęcia i projekty są mojego autorstwa. Nie wyrażam zgody na ich rozpowszechnianie i kopiowanie bez mojej wiedzy.

Najnowsze posty

Etykiety

handmade frywolitka scrapbooking kartka decoupage czekoladownik szydełkowanie album shabby chic vintage wielkanoc serwetka anioł dom styl rustykalny kurs frywolitki masa solna styl prowansalski biżuteria amigurumi grudniownik kurs kwiatowy kurs robienia albumu chusta wiklina papierowa książka krajki

Popularne posty

  • Kurs frywolitki od podstaw
      Frywolitka czółenkowa od podstaw Tak jak już wcześniej wspominałam, przygotowałam kurs frywolitki czółenkowej od podstaw dla osób, któ...
  • Wiosenny aniołek - kurs
    Niby jeszcze mamy zimę, ale chyba już większość z utęsknieniem wypatruje wiosny. Dlatego pomyślałam sobie, że pokażę takiego wiosennego anio...
  • Frywolitkowy koszyk z hortensjami
    Lato w pełni.  Hortensje w  rozkwicie. Uwielbiam je za te cudowne kolory i kształty. Dzisiaj pokażę malutki frywolitkowy koszyczek z szydełk...

***

***

Tu zaglądam...

  • muskaan's T*I*P*S
    identity tatting
    21 godzin temu
  • Frywolitki, Tatting, Chiacchierino
    Serwetka Wiosna2025 - Spring2025 - okrążenie 17
    23 godziny temu
  • to co lubię ..
    Kwietniowe czytelnictwo:)
    4 dni temu
  •  Le Blog de Frivole
    Clamshell Bag
    1 tydzień temu
  • Syndrom Kury Domowej
    2 tygodnie temu
  • Kołderkowe kwadraciki i nie tylko
    Po przerwie z ptaszkami
    4 tygodnie temu
  • Obrazy haftem malowane u Agnieszki
    376. Szkatułka
    1 rok temu
  • My garden - my life
    Karteczkowo ponownie.
    2 lata temu
  • タティングレース便り ~アトリエ さかみち~
  • Moje, splocikowe oczka - lewe, prawe i...
  • Splecione nitki i słowa
  • Tatting by the Bay
Pokaż 10 Pokaż wszystko

Klauzula dot.RODO

Administratorem danych osobowych jest autor bloga Jamiolowo –Anetta Liszkowska. Dane podane w formularzu kontaktowym zostaną przetworzone w celu udzielenia odpowiedzi na zapytanie (link do Polityki prywatności).

Coś prostego

Coś prostego

Małe dekoracje

Małe dekoracje
facebook Twitter instagram pinterest bloglovin

Created With By ThemeXpose & Blogger Templates