Kilka dni temu robiłam szkatułkę stylu shabby chic - było kwiatkowo, zwiewnie i  różowo... Dzisiaj całkowita zmiana stylu i kolorystyki. Na wyzwanie wielkanocne u Ilony zrobiłam dekorację w stylu vintage. Niby za oknem coraz bardziej wiosennie i lekko zielono, ale może dlatego proponuję coś innego:) Tradycyjnie będą jajka, bo cóż to za Wielkanoc bez jaj, ale bez zieleni, żółcieni i innych radosnych kolorków. 

Proponuję jaja w dawnym stylu z odrobiną stylu eco, ozdobione koronkami, tiulami, fragmentami ozdobnych papierów, sznurkami, a także kwiatami, guzikami i drewnianym sercem. Wszystko w stonowanych odcieniach jasnych beżów, subtelnych szarości i ciepłych brązów.  Nietypowo, jak na Wielkanoc, prawda? Ale mnie się podoba :)

Poniżej banerek zabawy:

 Inspiracją dla tej nieco geometrycznej kartki była fascynacja mojego dziecięcia modelem atomu w Rydze.

Dziecię, wówczas dwuletnie, najpierw stanęło jak wryte, a potem biegało od kuli do kuli, nie mogąc się nadziwić tajemniczemu "ustrojstwu":)

Model atomu zmieniłam w "the time machine", czyli wehikuł czasu.

Całość kartki utrzymana jest w zgaszonych i nieco posępnych barwach, aby oddać tę odrobinkę tajemniczości, starości i niezwykłości tej "maszyny czasu", do której przez przypadek trafił mały chłopiec... Maszyna działa, ale już zipie ostatkiem sił - pojedyncze atomy odrywają się, dryfując w przestworza. Zafascynowany niezwykłym procesem chłopiec próbuje zatrzymać odpadające kule...

Sądzę, że te atomowe kule aż się prosiły o większe towarzystwo, stąd tyle kulistych elementów rozproszonych po całej kartce :)

 

Dzień dobry,

mam na imię Anetta i lubię twórczość handmade. Lubię tworzyć rzeczy niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Lubię poznawać nowe techniki rękodzielnicze, a przede wszystkim lubię poznawać nowych ludzi :) Zapraszam do Jamiołowa -bloga z inspiracjami :)

Ostatnie kilka dni spędziłam na produkcji stadka malutkich sówek. Wszystkie są śliczniutkie, pulchniutkie i różowiutko- fioletowe :) Uszyłam je z filcu, doszyłam kwiatki, serduszka i tasiemki, ponieważ sówki mają być breloczkami dla dziewczynek, stąd te kolorki.

Wielkiej filozofii w szyciu sówek nie ma, ale trochę się namęczyłam z ręcznym szyciem filcu, bo maszyna już na początku odmówiła współpracy. Ścieg może nie jest zbyt równy, ale mam nadzieję, że spodobają się dzieciom, do których trafią:)