Metamorfoza starego taboretu- decoupage i transfer
Zmobilizowałam się po prawie trzy tygodniowym przestoju i dokończyłam metamorfozę taboretu, który ma już swoje lata, choć nadal jest w dobrej formie, poza obłażącą tu i ówdzie farbą.
Widziałam w internecie wiele zdjęć z odnowionymi krzesłami i taboretami. Dominowały róże i lawenda. Lubię te kwiaty, ale moja wizja dryfowała w kierunku stylu vintage, decoupage'u i transferów... Zobaczcie sami, co z tego wynikło. Może ktoś się zainspiruje?
Etapy pracy nad taboretem
1. Taboret w stylu shabby chic z obtartą farbą. Lampka vintage też przed przemianą, którą pokazałam wcześniej.
3. Dokładnie oczyszczoną powierzchnię pomalowałam farbą w kolorku waniliowym - chyba już zauważyliście, że to mój ulubiony kolor bazowy:)
4. Nie przejmowałam się niezbyt idealnym nałożeniem farby, ponieważ i tak po każdym etapie taboret był przecierany papierami ściernymi różnej grubości...
4. Nie przejmowałam się niezbyt idealnym nałożeniem farby, ponieważ i tak po każdym etapie taboret był przecierany papierami ściernymi różnej grubości...
7. Wstępne przymiarki do decoupage'u. Najbardziej czasochłonne okazało się pocięcie serwetki na drobne kawałki:)) Ptaszek naklejony został bez większego zastanawiania się, a resztę trzeba było dopasowywać metodą prób i błędów.
8. Długie przymiarki, a potem naklejanie motywów wyciętych z serwetki, zdrapywanie zbędnego transferu, przecieranie stołka papierem ściernym - to kolejne czynności, które niby banalne, ale miały znaczący wpływ na efekt końcowy.
9. Już prawie koniec, czyli nadawanie kolorków, ostatnie poprawki i wreszcie nachlapanie ciemnozielonych kropek.
10. Utrwalenie całości kilkoma warstwami lakieru. Każda z warstw również była przecierana papierem ściernym...
Efekt końcowy przemiany i poduszkowa inspiracja
Oto taboret po przemianie - kolorowy wierzch taboretu i waniliowa reszta bez żadnych ozdób, bo co za dużo to niezdrowo:)) Dwie rzeczy mogłam zrobić nieco inaczej, ale jak zawsze, człowiek uczy się na błędach...
Oczywiście, mogłabym nawet dość dokładnie odtworzyć wzory i kolorystykę z poduszek, ale przecież nie o to chodziło...Mój taboret utrzymany jest w ciepłej tonacji kolorystycznej i ma przypominać wiosnę lub lato, a przy okazji cieszyć oko bogactwem szczegółów.
Obiecuję, że już nie będę pisać takich długich postów, bo samej długości można się wystraszyć:))
Anetta