Anieliczki potrzebne na co dzień i od święta
Tak jak już wcześniej pisałam, wróciłam do malowania. Nie w pełnym słowa tego znaczeniu, bo raczej do malowania farbami olejnymi nie wrócę z kilku przyczyn -m.in. braku pomieszczenia do rozstawienia sztalug, farb, rozpuszczalników, werniksów i innych przyborów... Zostały mi akryle i niewielka powierzchnia przy kuchennym oknie, którą mogę zagospodarować. Tak naprawdę dryfuję w kierunku mix(ed) mediów, ale nie rozumianych powszechnie jako psikanie mgiełkami i chlapanie tuszami...
Mix media - łyk teorii
W pracy mix mediowej (mieszanej) wykorzystane musi być więcej niż jedno medium lub materiał, z którego praca jest wykonana. Najpopularniejszym przykładem pracy mix mediowej jest kolaż składający się z kilku warstw i różnych materiałów. W takim kolażu możemy wykorzystać to, co mamy pod ręką, czyli zdjęcia, różne farby, tusze, mgiełki, kredki różnego rodzaju, tkaniny, papiery, drewienka, tekturki i wszystko inne, co możemy przymocować do naszej pracy ;) Jak widać -mix media pozwalają wznieść się naszej kreatywności na wyżyny, ponieważ każdy pomysł jest dobry, a jego realizacja jedyna i niepowtarzalna.
Anielica dla siostry
Poniżej anielica dla siostry-miłośniczki ogrodów. Jako papier bazowy wykorzystałam papier do scrapbookingu Craft&You z piękną różą i hortensja po bokach. Reszta to już pójście na żywioł, czyli wykorzystanie tego, czym dysponowałam. Napisy to forma życzeń dla siostry. Tego jej właśnie życzę, tego, czego życzyłabym sobie i każdemu innemu, a więc -spokoju, ludzkiej życzliwości, wiary w siebie itd...Anioły na co dzień i od święta
Anielice i anieliczki często produkuję, rzadziej pokazuję... Taka ich natura, że z reguły powstają dla kogoś konkretnego i w konkretnym celu. Miałam zamiar namalować anioła odwagi, bo ostatnio chyba brakuje mi jej...Jednak w trakcie prac początkowych, już na etapie wyboru materiałów, czułam, że zmierzam w innym kierunku niż zaplanowany. I tak zamiast anioła odwagi powstał anioł nadziei. Może faktycznie bardziej potrzebuję nadziei niż odwagi na tym etapie życia... Kto to wie...
Stempelkowe serduszka zrobiłam sobie ze zwykłej gumki do mazania. Fakt poświęciłam z godzinkę na bardzo precyzyjne wycinanie serduszek, ale warto było. Są takie, jak powinny być -nie za duże, nie za małe i nieidealne pod względem kształtów. Liście na głowie i na ubraniu pochodzą z ostatniego numeru Werandy, która tym razem rozczarowała mnie treścią, a szkoda, bo lubię to czasopismo. Właściwie ta moja anielica jest, jak ten człowiek z piosenki - z liściem na głowie, nikt go nie poratuje, nikt mu nic nie powie...
Kończę te swoje anielsko-mixmediowe rozważania, zachęcając do podjęcia próby stworzenia swojej Anieliczki. Gwarantuję, że kiedy tylko zaczniecie o niej intensywnie myśleć, wasze ręce poprowadzą was przez proces tworzenia i naprawdę będziecie zaskoczone efektem końcowym!
Znikam na kilka dni. Idę do szpitala z nadzieją, że diagnoza się nie potwierdzi.
Pozdrawiam,
Anetta
P.S. Mimo iż mnie nie będzie, ukażą się dwa posty - w czwartek z niezbędnikiem pani domu w roli głównej, a w sobotę o frywolitkowej serwetce, co w kątku prawie zarosła kurzem ;)