Pada śnieg... frywolitkowy
Właściwie to wczoraj i przedwczoraj padał śnieg...Ale frywolitkowy śnieg to sypie u mnie każdego dnia. Robię sobie pomalutku śnieżynkę za śnieżynką i chyba będę musiała się nieco zmobilizować do wykrochmalenia ich, bo jak uzbiera się więcej, to nie będę miała na to ochoty. Oj, bardzo nie lubię babrania się w krochmalu i upinaniu obślizgłych szpilek w niewyobrażalnych ilościach... Czasami gotuję krochmal z mąki ziemniaczanej, a czasami wykorzystuję Ługę krochmal. Nie utrwalam śnieżynek rozcieńczonym wikolem, bo boję się, że z czasem będą żółknąć. A jakie jest Wasze doświadczenie z utrwalaniem wyrobów szydełkowych lub frywolitkowych wikolem?
Oto urobek z tego tygodnia - bez śnieżynki niedzielnej, która powstanie jutro. Frywolitkowe śnieżynki ze zdjęcia poniżej pochodzą z PDF-u autorstwa Robin Perfetti. Trochę się obawiam o nią, bo zniknęła z neta na początku tego roku...
A to inspiracja z prawdziwym śniegiem, który dzisiejszego poranka przylgnął do szyby ;)
No cóż, Wilsonem Bentleyem to nie jestem, ale uważam, że wyszło całkiem fajne zdjęcie... Wilson Bentley to słynny fotograf płatków śniegu z przełomu XIX i XX w. Niektóre frywolitkowe śnieżynki (m.in. tworzone przez Frivole z bloga Le blog de Frivole) są inspirowane jego niezwykłymi zdjęciami.
Grudniowa frywolitkowa produkcja
A teraz jedenaście grudniowych frywolitkowych śnieżynek. W tym roku robię je od końca PDF-u, czyli od ostatniej 48-ej śnieżynki i wybieram te, które najbardziej mi się podobają. Zmieniłam też nitkę, bo wyrobiłam wcześniejsze moteczki. Kupiłam Muzę nr 10 i 20. Chyba trochę przesadziłam z tą 10-tką, bo jest nieco grubawa.
I tyle na dzisiaj :)
Pozdrawiam,
Anetta
Anetta